samentu samentu
616
BLOG

Ryszard C. - bohater Polaków

samentu samentu Polityka Obserwuj notkę 1

I stało  się, to musiało sie stać... Polała sie krew. Pięć lat prowadzenia polityki w oparciu o podsycanie negatywnych emocji musiało się skończyć tak jak się skonczyło. Każda zimna wojna domowa przeradza się w końcu w wojnę gorącą. Nie mam zamiaru w tym miejscu zacząć szukać winnych i ważyć ich winy. To w gruncie bez znaczenia. Mam zamiar natomiast podzielić sie kilkoma głębszymi refleksjami.

Po pierwsze - strach. Wpierw zdumienie i niedowierzanie, a potem zwierzęcy strach. Nie, nie mój. Strach elit. Strach posłów w Sejmie, strach dziennikarzy różnych mediów w telewizji. Poczuli oni, że to co robią to nie teratr z przymrużeniem oka, nie występ w telenoweli. Poczuli, że to co robia i mówią może mieć i ma swoje daleko idące konsekwencje. W tym miejscu Ryszard C. odniósł pełen sukces. Zniknęła pewność siebie i buta członków warszawskich elit. Na razie na chwilę rzecz jasna, ale przecież to nie koniec, lecz dopiero początek!

Po drugie - zaprzeczenie. Nastąpiło zaraz po zdumieniu i strachu. To nie może być prawdą. To musi być odosobniony przypadek. To pewnie dzieło jakiegoś szaleńca - ot zwykły dopust boży niczym wypadek komunikacyjny. Łtawe to i potrzebne. Pozwala stłumić strach choc na chwilę. Problem jednak w tym, iz Ryszard C. - jakkolwiek chory - nie jest szaleńcem. Jest zwykłym Polakiem. Prowincjonalnym (przepraszam Częstochowian, ale z punktu widzenia Stolycy i stolicznych elit tak jest) taksówkarzem. Cichym, szarym skromnym człowiekiem. Typowym przykładem wyborcy zwodzonego co 4 lata kolejnymi iluzjami, przez rządnych posad i beneficjów "zawodowych" polityków. To nie szaleniec strzelał, choć niewątpliwie desperat. To poseł Ludu strzelał w swoim i tegoż Ludu imieniu.

Po trzecie - solidarnośc kastowa. Gdy strach dzięki zaprzeczeniu przeminął pojawiła się chęć obrony status quo. Widz mógł zobaczyć jak w ochronie swego bezpieczeństwa kasta polityków gremialnie i trochę w pośpiechu szuka nowych rozwiązań.Jak zabezpieczyć się... No właśnie przed kim? Przed nowymi Ryszardami C.? Czyli jednak  klasa polityczna zakłada, iz takowi będą? Zaniepokojeni dziennikarze nie dyskutują o niczym innym (a tematów na dyskusję w tym kraju trochę by się znalazło) jak o tym jak przewidzieć, jak wyłapać w tym groźnym i dzikim interiorze Polski prowincjonalnej kolejnych naśladowców Ryszarda C.

Taki przekaz od kilku dni via stacje telewizyjne płynie z stolicy w głąb kraju. Kraju, którego elity warszawskie dawno przestały ogladac na własne oczy, no chyba że zza szyb samochodu przemieszczająć się z konieczności między aglomeracjami.

Jak to odbiera interior? W dwojaki sposób.

Po pierwsze - współczucie,  dla ofiary zupełnie przypadkowej, która być może nie niosła na swoim sumieniu wielu grzechów III RP i postsolidarnościowych elit. Ale równocześnie nie mniejsze współczucie dla Ryszarda C. - człowieka stąd, takiego jak oni. Szarego trybiku społeczeństwa polskiego, który nie mógł znieść coraz większego kontrastu pomiędzy swoim dniem doczesnym, trudem walki o zaspokojenie najbardziej podstawowych potrzeb, a bajkowym, cukierkowym obrazkiem życia w Polsce serwowanego przez stacje telewizyjne. To dysonans poznawczy zabił w Łodzi!

Po drugie - nie do kamery - ogromną satysfakcję. Dostali pasozyty za swoje. Symbolicznie tylko, ale niech wiedzą, że wiemy gdzie mieszkają, że wiemy skąd są ich absurdalnie wysokie pensje, że możemy przyjechać tam do Stolicy i pokazać im, iz są takimi samymi ludźmi jak My. Że są jak ludzie śmiertelni!

 

Czy łódzka śmierć coś zmieni? Moim zdaniem nic. Za kilka tygodni sprawa przycichnie. Media wróca do niej przy okazji zgonu na raka w więzieniu Ryszarda C. Po czym wróca do własnych zajęć. Z ogromna energią znowu zabiorą się do walk o beneficja i wpływy w stolicy pomiędzy postsolidarnościowymi elitami. O miejsca w zarządach spółek publicznych, o miejsca w radach nadzorczych, o posady redaktorów  w mediach. O miejsca parkingowe przed modnym klubem, o miejsce na plaży w egipskim kurorcie, o mieszkanie w odgrodzonej od reszty "plebsu" dzielnicy. Jednym słowem o utrzymanie swojego wysokiego poziomu konsumpcji Wszystko wróci do normalnych kolein III RP, aż do następnych strzałów i do nastepnego trupa. Bo że strzały padną i rozleje się więcej krwi to jest tylko kwestią czasu! III RP  AD 2010 zbyt przypomina schyłkowy PRL. W odległym od Złotych Tarasów interiorze powoli wrze i tylko czekać, aż ktoś uchyli pokrywę......

samentu
O mnie samentu

"Dziś tak łatwo kłamać się nie da, Trzeba szukać innych metod!" premier Jarosław Kaczyński do posłów PiS "Władza jest najważniejsza" Jarosław Kaczyński http://pl.youtube.com/watch?v=F_Oxtn000L8

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka