samentu samentu
63
BLOG

Dylematy władcy....

samentu samentu Polityka Obserwuj notkę 3

czyli rozważania Donalda Tuska o koronie. A jest o czym rozważać, gdyż Donald Tusk nie znajduje się w tak konfortowej sytuacji jak Lech Kaczyński.  Pewne jest bowiem, iż Lech Kacvzyński szans na reelekcję nie ma najmniejszych. To znaczy mógłby nawet i mieć gdyby - jak słusznie zauważył red. Piotr Zaremba - wykonał dwie rzeczy. Odciął sie od PiSu oraz odciął się od brata. O ile to pierwsze jest jeszcze do wyobrażenia dla osób o bardzo bujnej wyobraźni o tyle drugie jest absolutnie nie mozliwe. Polacy wiedzą, że głosując na Lecha Kaczyńskiego tak naprawdę wybierają Jarosława, a Jarosław ich przeraża. Nie akceptują jego poglądów, jego języka, jego fobii, a przede wszystkim - niezbyt skrywanych - marzeń o "rządzie dusz" - czyli mówiąc bez eufemizmów - o dyktaturze i kulcie jednostki jakże jaskrawo widzoczny w samym PiSie. Lech Kaczyński nie ma więc dylamatów. Wiadomo że wystartuje - bo Brat kazał i wiadomo, że przegra z kretesem. Przypadek jego konkurenta jest dużo, ale to bardzo dużo złozony.

Na pierwszy rzut oka Donald Tusk nie ma powodów do zmartwień. W sondażach bryluje. Kontrkandydaci słabi (Kaczyński i Olechowski), bądź niezdecydowani (Cimoszewicz). Tron w Pałacu Prezydenckim wydaje sie pewny, ale - czy jest wart zachodu? Przez ostatnie 10 lat głowne partie polityczne kraju (PO i PiS) robiły wszystko by zabetonować scenę polityczną w Polsce. I cel ten został osiągnięty - przy pomocy ustawy o partiach politycznych i zakazie finansowania partii spoza budżetu. Kasa budżetowa tworzy bowiem beneficjum, które pozostaje w rękach szefa partii i stanowi o jego sile. Formalnie konkurencja istnieje, ale bez dostepów do środków finansowych (bo nie oszukujmy się z składek partyjnych działalności nie da się prowadzić) konkurencja obecnych polityków może co najwyżej wegetować. System więc promuje partie kadrowe, a koncentracja beneficjum w rękach władz partii przekształca je w partie wodzowskie. Mamy więc formalnie demokrację, w której faktycznie rządzą partie zorganizowane  w sposób niedemokratyczny. Podobnie jak w minionej epoce centrum władzy nie znajduje się tam gdzie Konstytucja stanowi, lecz tam gdzie praktyka polityczna określa. Elekcja Donalda Tuska na stanowisko prezydenta oznacza pożegnanie się z stanowiskiem szefa PO. Tymczasem następcy naszego wladcy brak. W drodze do trony Donald Okrutny konsekwentnie pozbywał się wszelkich oponentów i skutecznie wycinał każdą jednostke usiłująca wybic się ponad przeciętność.Jego otoczenie - podobnie jak otoczenie każdego tyrana składa się z samych dworaków (cynicznych - vide poseł Niesiołowski, skorumpowanych vide poseł Chlebowski, skorych do pochlebstw - vide poseł Nowak).  Donald Tusk po niewczasie zorientował się, że stanowisko prezydenta nie jest warte walki. Problem w tym, że wydał juz sporo by to stanowisko osiągnąć i nie bardzo jak jest wycofac się z tej sytuacji.

Bo, primo obowiązuje cursus Honorum. Secundo - kto jak nie szef partii ma walczyć o najwyższy urząd. Tertio - po przegraniu w 2005 istnieje oczywiste oczekiwanie rewanżu, nigdy nie dementowane przez te lata przez samego Donalda Tuska.  Ale jest też poważne niebezpieczeństwo. Jest nim dramatyczna słabość Lecha Kaczyńskiego. Bo do zwycięstwa w wyborach Donald Tusk potrzebuje na tyle silnego Lecha Kaczyńskiego by: straszak powrotu IV RP był realny, oraz by Lech Kaczyński wszedł do II rundy. Niestety na to się nie zanosi, a zwycięstow w rywalizacji z Włodzimierzem Cimoszewiczem wcale, a wcale nie jest pewne. Tymczasem na porażkę w Platformie czeka wielu, bardzo wielu - porzuconych zdradzonych zhańbionych. Nawet nie ukrywają co stanie się z pokonanym liderem.

Donald Tusk - który nigdy do ludzi odważnych nie należał - skalkulował sobie wszystkie za i przeciw. I po bilansie wyszło, że się zagalopował. Pytanie tylko jak tą chryje odkręcić teraz? Iść powiedzieć kolegom, że  jednak nie startuje? To przyspieszanie nieuchronnego. Młode wilki już ostrzą kły by się rzucić na ustępującego przywódce stada. Stąd pomysł by zmienić konstytucję. Pozbawić stanowisko prezydenta uprawnień i zwiększyć uprawnienia własne umacniając tym samym dominację w partii rządzącej. Prezydentem bowiem mozna byc tylko 2 kadencję. Premierem i szefem partii rządzącej tak długo jak się da. 

Tyle tylko, że ta rozpaczliwa propozycja jest bez szans. PiS jej nie przyjmie, gdyż Jarosław Kaczyński naciskany jest przez własny - rządny stanowisk i zaszczytów aparat. Malowany prezydent nic nie mogący zaszczytów i stanowisk nie rozda. Lech Kaczyńki musi wystartować by przegrać. Donald Tusk zostanie zmuszony do odejścia z szefostwa PO i tez przegra. Obie partie i obaj przywódcy za daleko juz zaszli. Z tej drogi nie ma powrotu. Pozostaje zmierzać do nieuchronnej i ostatecznej katastrofy POPiSu, co akurat jest najlepszym rozwiązaniem dla Polski i Polaków. 

samentu
O mnie samentu

"Dziś tak łatwo kłamać się nie da, Trzeba szukać innych metod!" premier Jarosław Kaczyński do posłów PiS "Władza jest najważniejsza" Jarosław Kaczyński http://pl.youtube.com/watch?v=F_Oxtn000L8

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka